capsule wardrobe · minimalizm · Moda · ograniczanie · Planowanie · Przemyślenia · szafa · szafa kapsułowa

Jak opanowałam swoją szafę?

Jakiś czas temu, myślę, że około dwa lata temu zapoznałam się z ideą Capsule wardrobe. Jest to idea szafy kapsułowej, która polega na stanowczym ograniczeniu ubrań do konkretnej ilości np. 30 sztuk odzieży nie wliczając butów i bielizny na daną porę roku. Pomysł ten wydał mi się bardzo fajny, bo już od jakiegoś czasu zmagałam się z problemem zbyt wielu ubrań, które niby fajne, ale jednak nie bardzo do siebie pasowały, a jak przychodziło co do czego to i tak chodziłam cały czas w tym samym.

U mnie cała akcja, jak też można się domyślić rozpoczęła się od wielkich porządków. Wyniosłam wtedy chyba z 4 worki ubrań (część z nich oddałam innym osobom, część się po prostu nie nadawała do oddania, bo były zniszczone, więc trafiły do kosza). Po tych wielkich porządkach, kiedy w końcu rozstałam się też z ubraniami kupionymi kiedyś w sh, ale np. bardzo za małymi (które czekały sobie z nadzieją, że kiedyś się w nie zmieszczę :)) albo bardzo nie pasującymi do mnie, ale np. znanej marki i szkoda było mi ich się pozbyć. Pierwsza taka selekcja była dość prosta, ponieważ zrobiłam przegląd wszystkiego co mam i to czego nie nosiłam co najmniej rok, trafiało do kategorii „pozbyć się”.

Dalej jednak nie umiałam się tak bardzo ograniczyć do wszystkich zasad kapsułowej szafy, bo dla mnie problemem nawet nie było ograniczenie ilości, ale ograniczenie się do tylko neutralnych kolorów. A ja tak bardzo lubię wzory, kwiatki i inne takie. Musiałam więc wypracować jakiś system dla siebie.

Po kolejnych kilku miesiącach zrobiłam przegląd szafy po raz kolejny, oczywiście dołączyły w międzyczasie jakieś nowe ubrania, trochę się zniszczyło. Te ostatnie oczywiście zakwalifikowałam do pozbycia się. Jednak wtedy naszła mnie refleksja, że nadal mam sporo ubrań, których nie noszę prawie w ogóle, mimo, że teoretycznie spełniają moje kryteria: są w dobrym stanie, leżą na mnie dobrze, pasują do innych ubrań. A dlaczego ich nie nosiłam? Powód był prozaiczny, czyli prasowanie, a raczej fakt, że ja ubrań prawie w ogóle nie prasuję, a jak coś wymaga prasowania, to jest odkładane w inne miejsce. A później po prostu zapominane 🙂 Nie mam też w zwyczaju robić hurtowego prasowania. Po prostu tego nie lubię i tyle. Problem jednak w tym, że bardzo lubię nosić bluzki koszulowe. Najczęściej ciężko, żeby taką bluzkę można było założyć bez przeciągnięcia żelazkiem. Na razie ogarniam to tak, że jednak mobilizuję się i raz na jakiś czas wszystkie koszule prasuję. Myślę też, że może stacja parowa albo Steamaster mógłby mi bardzo pomóc. Nie wiem. Za to trochę ograniczyłam ilość bluzek koszulowych na korzyść takich, których prasować nie muszę.

Dodatkowo wszystkie ubrania, które wymagają czyszczenia chemicznego też nie bardzo się u mnie sprawdzają. Jak już coś wymaga więcej uwagi niż tylko wstawienie prania, to jest przeze mnie mało chętnie noszone. Wiele tych wniosków wynika głównie z tego, że na codzień muszę dość wcześnie wstawać, a że ze mnie śpioch, to nie bardzo mam wtedy chęć na zastanawianie w co się ubrać, a już na pewno nie na dodatkowe zajęcie typu prasowanie. Zwykle tak czy siak decyduję się na znane mi i przede wszystkim wygodne zestawy.

Dlatego ze dwa lata trwało aż w miarę wypracowałam sobie system na ubrania. Kiedyś chciałam wyglądać codziennie inaczej. Teraz nie mam kompletnie z tym problemu, żeby nosić podobne zestawy kilka dni pod rząd. Czasem mam trochę wrażenie, że mam ubrań za mało, a czasem wręcz przeciwnie, że nadal jest ich za wiele. Moja praca wymaga też od czasu do czasu ubrań klasycznych, eleganckich, więc taki zestaw również posiadam, ale bardziej nowoczesnym wydaniu. Po ostatnim czyszczeniu szafy wyszło mi, że potrzebne mi były buty, bo jakoś większości musiałam się już pozbyć, więc kilka nowych par kupiłam. Na chwilę obecną mam 20 par butów i wszystkich ubrań około 60 sztuk. Nadal dość dużo. Jedynie bielizny do tego nie wliczam. Ile tak naprawdę to ilość optymalna – nie wiem. U mnie sprawdza się taka. Jak ze wszystkim, także nad szafą trzeba popracować. Ja chciałam uzyskać przejrzystość oraz możliwość tworzenia fajnych zestawów i myślę, że w miarę mi się to udało.