Szyję hobbistycznie już dobrych kilka lat, a dopiero rok temu trafiłam na dobre wykroje do szycia, tzn. takie, które są dla mnie dobre. Dlaczego w ogóle uważam, że te inne, których używałam wcześniej nie były dobre? Jak chyba każda osoba, która wpada na pomysł, żeby zacząć szyć w domu, nauczyć się szyć, sięgnęłam po magazyny z wykrojami do szycia, czyli w moim przypadku była do Burda „Szkoła szycia”. Pozycja całkiem niezła, bo wykroje nie są tak gęsto narysowane jedne na drugich jak w zwykłym wydaniu Burdy, było tam też obrazkowe wytłumaczenie oraz opis, w jaki sposób uszyć dane ubranie. Ja się w pierwszej kolejności wzięłam za szycie spódnicy, bo wydawało mi się, że powinnam podołać. Jednak nawet szyjąc zgodnie z całą instrukcją, okazało się, że rozmiaru całkowicie nie dopasowałam. Po prostu wyszła mi ta spódnica dużo większa niż powinna, a poza tym efekt był bardzo taki sobie. No ale postanowiłam się nie poddawać i szyłam kolejne rzeczy. Jedne wychodziły mi lepiej inne gorzej, większość szyłam z wykrojów z Burdy. Jednak zawsze rozmiar był jakiś taki nie idealny. A przecież jednym z głównych argumentów za szyciem w domu było to, że ubranie mogę sobie dobrze pod swoje wymiary dopasować. W Burdzie owszem znajdują się różne instrukcje co zrobić, jeśli twoje wymiary nie są dokładnie takie same jak w tabeli rozmiarów w gazecie. Jednak albo ja nie potrafiłam tego wszystkiego zrozumieć, bo jak dla mnie język w którym to było napisane był co najmniej mało zrozumiały (korzystałam i z wersji polskich i wersji niemieckich – w obu przypadkach uważam, że słownictwo jest zbyt branżowe jak na takiego laika, jak ja), albo jednak jest coś w tych opisach, że są nie do końca zrozumiałe.
W dalszej kolejności trafiłam na książkę „Co za szycie”, która jest skierowana do początkujących i faktycznie bardzo skomplikowanych, branżowych określeń w niej mało, jednak główną ideą tej książki są wykroje, które tworzy się od podstaw samemu. Super idea, ale dla mnie jako osoby początkującej znów „pudło”, skorzystałam raz i stwierdziłam, że jest to zbyt duży wysiłek, a efekt w moim wykonaniu był też mało zadowalający.
W końcu trafiłam jeszcze na inne czasopisma, tzn. Cut i Ottobre. Ten pierwszy zawierał super ciekawe artykuły, ale mało było w nim o szyciu, natomiast ten drugi to podobnie jak Burda, gazetka z gotowymi wykrojami. W tym przypadku już trochę bardziej byłam zadowolona z efektów, jednak ciągle czegoś mi brakowało. Ciągle nie było tego dobrze dopasowanego rozmiaru do moich wymiarów, jak próbowałam coś zmieniać (np. w szerokości ramion, bo mam węższe niż większość rozmiarówek pokazuje), to mi to kompletnie nie wychodziło i w efekcie było jeszcze gorzej niż wcześniej.
Kiedyś jednak trafiłam do księgarni, do działu z książkami o hobby i trafiłam na książkę Tanya Whelan „Kleider nähen” (ja kupiłam tą książkę w języku niemieckim, w oryginale po angielsku to „Sew many dresses. Sew little time”). I to było dla mnie odkrycie roku! W tej książce są gotowe wzory na góry, doły, rękawy i wykończenia sukienek, które można dowolnie łączyć ze sobą. Dodatkowo językowo jest w miarę prosto wytłumaczone i dodatkowo pokazane na obrazkach jak co zrobić w przypadku szycia danej części. Plusem tej książki jest na pewno to, że wszystkie wykroje zawierają od razu zapas na szwy, więc nie trzeba ich dwukrotnie odrysowywać. Poza tym zawiera ona dodatkowy dział, który zawiera bardzo dużo cennych wskazówek, jak dopasować wykrój pod swoje wymiary, np. dół sukienki w biodrach, czy górę w biuście, ale także ramiona itp.
Odważyłam się na takie dopasowanie wykrojów na podstawową górę i dół oraz rękawy i wyszło moim zdaniem bardzo dobrze. Zresztą zobaczcie na zdjęciach. Niestety na manekinie, bo jakoś próbowałam, ale nie potrafię z samowyzwalaczem ładnie zrobić sobie zdjęcia, zresztą jedno wstawiłam na koniec, żeby nie było, że taka sztywna jestem i się tutaj nie pokażę 😊
Tę książkę bardzo polecam, nie ma jej chyba w języku polskim, a szkoda, ale jak komuś nie sprawia problemu język angielski lub niemiecki, to na pewno w szyciowych poczynaniach będzie to bardzo przydatna pozycja. Ciekawa jestem natomiast książek na temat szycia po polsku od Jana Leśnika, czyli „Jak szyć” oraz „O szyciu”. Mieliście już je może w swoich rękach? Poza tym są może jakieś inne ciekawe pozycje, po które warto sięgnąć w temacie szycia?